Janek, lat 8 i pół. Cztero i pół kilowy noworodek z niebiesko-zielonymi oczami i ogromną, czarną czupryną. Urodzony w pokoju z widokiem na najwyższy szczyt Niemiec. Niezwykle wrażliwe i pełne empatii dziecko. W jego głowie mieszka milion niesamowitych pomysłów, które chciałby natychmiast wcielać w życie. Na przykład skończyć dzieło amerykańskiego dziadka wynalazcy i zbudować łódź podwodną z jakimś silnikiem nie z tej ziemi albo spędzić kilka nocy na Biegunie Południowym – tylko, że to wszystko musi się zdarzyć NATYCHMIAST!
Gra na saksofonie – całkiem nieźle i jeździ na nartach – bardzo dobrze! Bardzo pracowity i systematyczny młody człowiek, ale i poeta z dorobkiem kilku niezłych wierszy. Polski u niego słabszy niż u siostry, nie nadaje się do opisywania rzeczy czy sytuacji, więc kiedy nie zna słowa – kaplica. Za to szybko się uczy i jest do tej nauki bardzo chętny. Niestety szybko też się zniechęca szczególnie, kiedy jesteśmy w Polsce i coś mu po raz kolejny nie wychodzi – zasmuca się i traci ochotę, chce do domu, nazywa to “dniem śmierci” i że już nigdy więcej, za żadne skarby i nie chce już żyć w tym kraju i w ogóle, zły, złość i tragedia…aktor szekspirowski jak ta lala!
To jest kraj, do którego połowa mnie belong to (że należy połowa do tego kraju). Kim chcesz być, jak dorośniesz?
Chciałbym grać w badmintona i pisać.
1 komentarz