Kochany Tato, jesteś cudowny i wyjątkowy. Twoja mądrość i ciepło codziennie są ze mną. Dawniej do północy tłumaczyłeś mi, jak powstają pioruny i grzmoty, a w każdy piątek razem zasiadaliśmy do słuchania trójkowej Listy. Pamiętasz kisiel ze śmietaną? Wczoraj tak pięknie chwaliłeś nowy kolor moich włosów! Właśnie takie drobiazgi się najbardziej pamięta i to za nimi, będąc daleko najbardziej się tęskni.
Powyżej zdjęcia z mojego ogrodu 🙂
Większość z Was to mamy, ale wiem, że wraz z partnerem tworzycie zgraną drużynę i wspólnie działacie wspierając dwujęzyczność dziecka.
Dla ciekawych poniżej garść informacji o roli matki i ojca w dwujęzycznym wychowaniu ⬇
🔵Mężczyźni w pewnym stopniu dostosowują swój styl mówienia do możliwości małego dziecka, ale w odróżnieniu od kobiet stawiają dziecku więcej wyzwań w komunikacji, to znaczy instynktownie nie ułatwiają dziecku porozumiewania się, przerywając mu, samemu mówiąc więcej i generalnie dominując konwersację.
🔵W początkowym okresie matka ma większy wpływ na rozwój mowy dziecka niż ojciec. Dzieje się tak, ponieważ kobiety posiadają umiejętności, które ułatwiają im komunikację z dziećmi. Umiejętności te nie są wrodzone, ale społeczeństwo oczekuje ich wykształcenia od kobiety. Mężczyźni też mogliby nauczyć się „mowy nianiek” (logorelii), gdyby było to akceptowane społecznie.
🔵Dowodem na większy wpływ matki na rozwój mowy dziecka jest początkowo szybszy rozwój języka matki u dziecka wychowywanego metodą OPOL. Dodatkowym czynnikiem jest tu, oprócz wyżej wymienionych umiejętności matki, większa ilość czasu spędzonego z dzieckiem podczas wykonywania czynności pielęgnacyjnych.
🔵 Ojciec ma większy wpływ na wybór strategii wychowania dwujęzycznego, na wybór języka domu oraz na język małżonki – w małżeństwach mieszanych to zwykle żona przejmuje język męża.
🔵W późniejszych latach życia dziecka rola ojca w rozwoju mowy rośnie wraz ze wzrastającym autorytetem ojca i w rezultacie często język ojczysty ojca staje się językiem dominującym dziecka.
🔵Kolejnym istotnym czynnikiem w rozwoju dziecka dwujęzycznego jest interakcja między rodzicami a dzieckiem. Jeżeli więź dziecka z jednym z rodziców jest silniejsza, w metodzie OPOL język tego rodzica będzie się u dziecka rozwijał szybciej i jest wysokie prawdopodobieństwo, że stanie się dominujący. *
🔵Czy ojciec Waszych dwujęzycznych dzieci aktywnie włącza się w ich dwujęzyczne wychowanie, czy raczej woli pozostać pasywny? Jak wygląda Wasza współpraca? Czekam na Wasze komentarze.
*Becoming bilingual: language acquisition in a bilingual community. Jean Lyon. Clevedon, UK: Multilingual Matters, 2001.
Mój mąż jest gadułą, więc ogólnie sporo gada. Mam jednak wrażenie, że kiepsko dostosowuje się do poziomu Misia. Wczoraj np. Miś powtórzył po tacie słowo OUT. Potem pół wieczoru latał i krzyczał OŁT Ołt (to była wymowa synka). Jednak kochany tatuś nawet tego nie zauważył. Dopiero ja powiedziałam, że przecież Miś powtórzył po Tobie, dopiero wtedy usłyszał.
Zatem zgadzam się, że ojcowie chyba mają jednak mniejszy wpływ na mowę dziecka. Z drugiej jednak strony mam wrażenie, że angielski jest dużo łatwiejszy do nauki na wczesnym etapie. Miś bardzo szybko powtarza jakieś słówka po tacie. Po polsku nie idzie mu tak szybko. (Zresztą Ty pisałaś o tym wcześniej)
Pozdrawiam
PS Gratuluję, udanego synka. Po Twoim wpisie kolejny raz uświadomiłam sobie, jak bardzo trzeba walczyć o swoje dziecko.
Tak, panowie nie mają tych samych zdolności komunikacyjnych, co panie, ale ważne jest, by dziecko oswoiło się z oboma stylami porozumiewania się.
Angielski faktycznie wydaje się w początkowej fazie łatwiejszy do opanowania, z uwagi na wiele niewymagających artykulacyjnie, jednosylabowych wyrazów i zwięzłość. Por. „wychodź na dwór” i „go out”. Później jednak szanse obu języków się wyrównują.
Dziękuję za gratulacje, przekażę Pyniowi 🙂
Super ,że poruszyłaś ten temat i dałaś mi trochę informacji. Zauważyłam bowiem,że mimo iz mała wciąż przyklejona jest do mnie jak mała małpka to jednak coraz częściej szuka towarzystwa taty i to jego „nauk” słucha chętniej. Mimo to jednak to ja rozmawiam z nią częściej w moim ojczystym języku. Na razie widzę ,że to język włoski najbardziej jej „smakuje”. Obawiam się ,że to on będzie dominujący – wszechobecność tego języka. Choć zauważyłam też ,że rozsmakowała się w rozmowach skypeowych z ciocią(moja siostrą) i w zasadzie słowo „ciocia” było trzecim słowem które wypowiadała jasno i wyraźnie oraz ze zrozumieniem(w odniesieniu do właściwej osoby) tuż po „mama” i „papa” w 10 miesiącu życia. Mam więc nadzieję,że wpływ językowy cioci też będzie miał znaczenie:)
Prawdziwa córeczka Tatusia!
To wspaniale, że macie fajną polską ciocię. Takie kontakty poprzez skype są niezastąpione! Dzięki temu „klonujesz” się i Twoja córeczka otrzymuje zwiększoną i bardziej urozmaiconą dawkę kontaktu z językiem polskim. Cioci należy się słodki buziaczek 🙂
Czyli ojciec się czasem przydaje 🙂 I dobrze! :)) Nawet jak jest jednojęzyczny :)))
Zaangażowany ojciec jest nieodzowny 🙂