Dorota wczoraj świetnie opisała kilka dobrych polskich gier planszowych, które wykorzystuje do zabawy rozwijającej język polski. My też często tak się bawimy i posiadamy parę gier zakupionych w Polsce, które wprowadzają polskie litery i doskonalą ortografię. Dzieci w różnym wieku bardzo lubią takie zabawy i nawet nie czują, że w ten sposób się uczą. Dla rodziców natomiast to świetna okazja do miłego spędzenia czasu z dziećmi po polsku oraz szansa na integrację całej rodziny. Niestety nie zawsze mamy możliwość regularnie przywozić z Polski walizki pełne polskich gier, czy sprowadzać ich drogą pocztową. Z tego właśnie powodu zaczęłam przystosowywać posiadane już przez nas gry „lokalne” (łatwo i tanio dostępne) do zabawy po polsku. Nie wszystkie z nich jednakowo nadają się do takich modyfikacji. Poniżej przedstawiam te, które zaadaptować najłatwiej i które często dają nam wiele radości.
Zaczynam od gry „Memory” zwanej też „memo”, która polega na kolejnym odkrywaniu par kartoników. Każdą znalezioną parę identycznych obrazków gracz zatrzymuje dla siebie. Gracz z największą liczbą par wygrywa. Jeżeli przy każdym odkryciu zobowiążemy gracza do głośnego nazwania obrazka, gra ta z czysto pamięciowej przeistacza się w językową. U młodszych dzieci rozszerzamy tak słownictwo, a u starszych możemy utrwalać poprawną wymowę trudnych polskich dźwięków. Tak właśnie z Talkusią utrwalaliśmy głoski [r] i [sz], [ż], [cz], [dż]. Ja już zaczynałam bawić się w „memo” z dziećmi pomiędzy drugim a trzecim rokiem życia. Dla takich maluchów po prostu ograniczamy liczbę obrazków, wybierając te, które przedstawiają łatwe do nazwania obiekty.
Powyżej popularna na Zachodzie gra „Snakes and Ladders”. Czysta klasyka. Nasza wersja nazywa się nieco inaczej, ale zasadniczo jest to ten sam koncept. Rzut kostką lub zakręcenie „spinnerem” wyznacza nam liczbę pól, o jaką posuniemy się do przodu. Raz na jakiś czas natrafiamy na niespodzianki, czyli pola, które nakazują nam cofnąć się o ileś pól lub też windują nas do przodu. Całą grę można odbywać po polsku, ćwicząc polskie liczebniki (te dwucyfrowe nie są dla dzieci wcale takie łatwe) i świetnie się bawiąc.
Coś dla dziewczynek, ale nie tylko. Pynio też bardzo chętnie gra z nami i nie przeszkadza mu, że przy okazji poznaje takie słowa jak błyszczyk, cienie do powiek, czy tusz do rzęs 🙂 Tu każdy gracz ma za zadanie zebrać prezenty do bardzo atrakcyjnej tekturowej torebki. Po zebraniu kompletu może udać się na przyjęcie w centrum planszy. Po drodze można natrafić na pole nakazujące nam „zgubić” coś z torebki. Wtedy umiejętnie torebkę upuszczamy i ten kartonik, który wypadnie musimy odłożyć. W tym momencie jest u nas zwykle dużo śmiechu, bo to wcale nie takie łatwe tak rzucić torebką, by wypadł z niej kartonik z przedmiotem, który nam się najmniej podoba. Umiejętności komunikacyjne ćwiczymy tu, gdy wchodzimy na pole z telefonem. Trzeba wtedy „zadzwonić” do wybranego gracza i poprosić go o odłożenie jednego prezentu. Ćwiczymy więc zwroty grzecznościowe.
„Pop to the Shops” to gra, w której każdy gracz posiada swój sklep, z którego trzeba wyprzedać wszystkie artykuły. Jednocześnie każdy musi zakupić u innych towary, by zapełnić swój koszyk. Wszystkie towary mają prawdziwe ceny w funtach i płacimy za nie plastikowymi monetami, które doskonale odwzorowują prawdziwą brytyjską walutę. Przy wszystkich transakcjach ćwiczymy zwroty grzecznościowe przydatne w realnych zakupach oraz umiejętności matematyczne, jak liczenie pieniędzy i wydawanie reszty. Bardzo dobra, edukacyjna gra.
Układanie historyjek obrazkowych podobnych do tej powyżej ćwiczy logiczne myślenie. Wykorzystujemy je w nauce języka, gdyż wspomagają rozwój systemu gramatycznego. Zabawa polega na ułożeniu obrazków we właściwej kolejności. Po zakończeniu układania opowiadamy razem z dzieckiem wszystkie wydarzenia, kładąc nacisk na łączniki typu: „najpierw”, „następnie”, „później”, „w końcu”.
Gra „Guess Who” polega na odgadywaniu tożsamości tajemniczej postaci, którą drugi gracz w tajemnicy przed nami sobie wybrał. Zadajemy sobie wzajemnie pytania zamknięte typu: „Czy twoja tajemnicza postać jest dziewczynką?” aż nie dojdziemy do rozwiązania, kiedy pytamy: „Czy twoja tajemnicza postać nazywa się….?” (wtedy oczywiście ćwiczymy czytanie). Podczas gry rozwijamy logiczne myślenie, umiejętności dedukcji, opisywania postaci i zadawania pytań. Dzięki tej grze moje dzieci poznały ogólne terminy typu: „zarost”, czy „nakrycie głowy”, gdyż tylko ich przy użyciu można tu zwięźle i skutecznie zdobywać informacje. Czyli znowu gra, która trenuje skuteczną komunikację po polsku.
Na stronie Hasbro: http://www.hasbro.com/games/discover/guesswho/Guess-Who-Characters-pl_PL.cfm można znaleźć polskie plansze z postaciami do wydrukowania. My na początek wybraliśmy „Wesołe Potworki” ze względu na prześmieszne obrazki i zabawne imiona, których samodzielne przeczytanie sprawia dzieciom wiele satysfakcji. Mamy jeszcze pięć innych interesujących plansz do wyboru, więc o znudzeniu tą grą nie ma mowy! Oczywiście, chcąc wspomagać rozwój innego języka niż polski, możemy ze strony Hasbro pobrać plansze w odpowiednim języku. Wybór jest spory!
Powyższa gra to prawdziwy diament wśród gier planszowych. Jest grą drużynową, opartą na niesamowitych rysunkach amerykańskiego autora Richarda Scarry’ego. Z powodzeniem gramy w nią całą rodziną po polsku. Jest tak niesamowita, że poświęcę jej oraz książkom Richarda Scarry’ego osobny post w przyszłym tygodniu.
Więcej o grach w zakładce POLECAM GRY. Zapraszam!
Jak już jestem przy zapowiedziach, to wspomnę, że przygotowuję wywiad z obecnie dorosłą już osobą dwujęzyczną, która opowiedziała mi o swoich przeżyciach związanych z dwujęzycznością i chęci odrzucenia drugiego języka w wieku dojrzewania oraz o tym, jak obecnie wdzięczna jest swojej mamie za jej upór, gdyż dzięki niej obecnie na dwujęzyczności buduje swoją karierę zawodową. Zaglądajcie, ten pasjonujący wywiad już niedługo!
Witam wszystkie nowe twarze w okienku obserwatorów! Zachęcam do komentowania i czujcie się tu jak u siebie 🙂
Bardzo fajne gry, kilka z nich zaliczone a Guess Who moja ulubiona bo i dla moich dzieci po polsku i dla moich uczniów po angielsku…nawet jeśli ci moi uczniowie mają po 50 lat!
W dawnych czasach, gdy uczyłam angielskiego, moją ulubioną grupą były panie księgowe po pięćdziesiątce. Bardzo duże wyzwanie, ale też ogromna satysfakcja. Szkoda, że wtedy tej gry jeszcze nie znałam 🙂
Super podpowiedzi! Dzięki. Przydadzą się jak będę zajmować się młodszymi dziećmi. 🙂
Cieszę się 🙂
Dorzucam do puli 'Shopping list’: http://www.amazon.co.uk/dp/B0007VTA5S/?tag=hydra0b-21&hvadid=9556672869&ref=asc_df_B0007VTA5S
Pomaga w poznawaniu nowych slow, choc nasze przebiegle dziecko na pytanie 'ale co to jest?’ odpowiada 'mama say!’ lub 'this one!’ 🙂
Rozsiadam sie wygodnie w lozy komentatorow, wielce zadowolona, ze mnie tu przynioslo po laczach.
Hahaha… „przyniosło po laczach” uważam, że zasługuje na miano hasła tygodnia! Dzięki Kaczko. Uśmiałam się.
Witaj Kaczko! Już sprawdziłam „Shopping List” i wpisałam na listę zakupów przed urodzinami Pynia. Dzięki 🙂 U moich dzieci też często występuje „ta rzecz” albo „to”. Jest im tak po prostu łatwiej mówić, gdyż nie muszą przywoływać z pamięci nazw przedmiotów. Tylko czy zdania typu: „Zateguj mi to” to jest komunikacja?
Gry to świetny pomysl, aby miło spędzić czas z dziećmi i jednocześnie czegoś ich nauczyć.Sama często gram z wnuczkami i jest to dla nas wspaniała zabawa. Zaproponowane przez Ciebie gry są bardzo mądre, kolorowe i dla każdego,nawet dorosłego.Dobra robota, Anetko.
Dziękuję 🙂 My też często angażujemy babcię do gry. Im nas więcej, tym weselej!
świetne gry, ja polecam wogole gry „orchard toys” . Ja moje posiadam z charity shop ( za nie wiecej niz 2 funty) wiec zachecam wszystkich zeby po gry zajrzec do jakiegos charity. A i dziekuje za lik do ” guess who” mysle ze coreczce sie spodoba 😀
O brytyjskich sklepach charytatywnych mogłabym napisać poemat. Ta najbardziej różowa gra właśnie pochodzi ze sklepu Oxfam. Bardzo podoba mi się u Anglików, że nie wstydzą się zaglądać do tych sklepów z używanymi rzeczami. Można tam znaleźć prawdziwe perełki, przedmioty z duszą, zapłacić grosze, a także wspomóc potrzebujących, chorych, głodnych. W okresie przedświątecznym w dobrym tonie jest rozdać znajomym kartki zakupione w „charity shop”. Podoba mi się ta moda 🙂
Rzut torebką to zupełnie nieznana mi umiejętność. 😉 Nie znam tej gry, musicie mieć niezły ubaw! A przy okazji, ćwiczenie językowe…
Już sama nie wiem, czy wg zasad tej gry trzeba torebką fizycznie rzucić, czy tylko po prostu sobie to wyobrazić i oddać jeden kartonik. Ale u nas bez wprawnego upuszczania torebki na stół się nie obędzie 🙂
Ja już staram sie zaopatrzyć w polskie gry i książeczki – których zresztą w rodzinnym domu mam jeszcze mnóstwo(moja siostra jest znana z magazynowania wszystkiego-dzięki jej za to)ale już widziałam kilka włoskich gier na których adaptację do nauki polskiego już mam pomysł. Oby tylko mała miała chęci …
Jak znajdziesz jakieś fajne włoskie gry, to koniecznie o nich napisz. Jestem bardzo ciekawa 🙂
Ok postaram się wkrótce napisac o tym szerzej:)