Pynio osiągnął kolejny etap w nauce czytania i pisania po polsku. Proces czytania i pisania wyrazów jest coraz bardziej zautomatyzowany, a głoskowanie pojawia się niezwykle rzadko. Odnoszę wrażenie, jakby „widział” całe wyrazy, co jest szczególnie widoczne przy krótkich, dobrze znanych wyrazach. Świadomość rozbieżności między mową a pismem pojawiła się w zasadzie naturalnie, co Pynio również prezentuje podczas pisania, które jest już coraz mniej fonetyczne. Pojawiają się oczywiście wciąż błędy, których nie poprawiam, ale podkreślam i chwalę wszystkie poprawnie zapisane wyrazy.
Prawie całkowicie przestało się pojawiać odczytywanie polskich wyrazów po angielsku, np. ko zamiast co, łorek zamiast worek. Jedyną pozostałością tych błędów są wyrazy w których występuje połączenie ck, np. dziecko, które wciąż bywa odczytywane jako dzieko. Ważne jednak, że wtedy Pynio się sam poprawia.
Zdarza się też jeszcze mylenie podobnych wizualnie liter p i b (pisanie lustrzanego odbicia), ale tylko podczas pisania (odczytywane są zawsze poprawnie). Na rozróżnienie tych i innych podobnych liter stosujemy z powodzeniem następującą sztuczkę, która pomimo iż zaczerpnięta z języka angielskiego, na lekcjach polskiego również świetnie się sprawdza. Dziecko przed napisanie trudnej litery odpowiednio układa rączki i już wie, jak ją prawidłowo zapisać. Podziękowania dla blogu Come Together Kids za świetny pomysł 🙂
Inną ciekawą metodą na pozbycie się odwracania podobnych liter jest gra z wykorzystaniem kostki z problematycznymi literami. Za każdym razem, gdy wypadnie dana litera, dziecko ją zapisuje i na koniec sprawdza, która litera wygrała, czyli pojawiła się więcej razy. Pomysł ze strony Hart 2 Hart 🙂
Więcej pomysłów na pisanie lustrzanych odbić na moim Pinterest. Zajrzyjcie!
Przy pisaniu kładę nacisk na skuteczne przekazanie komunikatu (logikę i czytelność), nie wytykam błędów, a zauważam wszystkie pozytywy. Nadaję pisaniu również cel, żeby uniknąć bezsensownego dla dziecka pisania dla samego ćwiczenia w pisaniu. Czyli piszemy książki, listy, maile, ogłoszenia, gazetki, a nie tylko ćwiczenia, dyktanda czy wypracowania. Następnie dzielimy się naszymi dziełami z bliskimi lub wspólnie je czytamy.
Przy czytaniu kładę nacisk na płynność i zrozumienie treści. Jeżeli Pynio trudzi się przy odczytaniu jakiegoś skomplikowanego wyrazu, podpowiadam mu pierwszą głoskę lub sylabę, a nawet czasem cały wyraz właśnie w trosce o zachowanie płynności. Płynne czytanie owocuje natomiast lepszym zrozumieniem tekstu, gdyż nie przerywa się dziecku ciągu myślenia. Tak samo w przypadku błędnego odczytania wyrazu lub omyłkowego pominięcia wyrazu – jeżeli nie ma to wpływu na sens zdania, całkowicie ignoruję ciesząc się z płynności. Kiedy dziecko się zgubi w tekście, pomagam mu się odnaleźć i zachęcam do szybkiego powrotu do czytania, aby nie stracić wątku. Idealnie byłoby, gdyby dziecko samo wodziło palcem po tekście, ale niestety Pynio tego nie lubi – chce mieć ręce wolne przy czytaniu. Może kiedyś uda mi się go namówić?
Na koniec czytania zawsze rozmawiamy o treści tekstu, aby ugruntować zrozumienie. Wolę formę rozmowy niż odpowiadanie na pytania 🙂
Oprócz czytania na głos ważne jest również ciche czytanie, które prowadzi do „dorosłej” formy czytania szybkiego i bez wokalizacji. Dzieci świetnie mobilizują się i skupiają na cichym czytaniu podczas pobytu w… toalecie, do czego można wykorzystać teksty naklejane na ścianę lub drzwi łazienki (opis metody w tym poście) lub tradycyjne zabieranie ze sobą czasopisma (więcej w tym poście).
Zapraszam również do zapoznania się z innymi sposobami, które sprawiają, że nauka czytania i pisania jest skuteczna i przyjemna. Zajrzyjcie do zakładki Nauka czytania i pisania 🙂
Temat czytania i pisania po polsku u dzieci dwujęzycznych wychowujących się poza Polską będzie jeszcze wracał. Nie bez powodu, gdyż umiejętność czytania i pisania w dwóch językach ugruntowuje i wzmacnia dwujęzyczność, dzięki czemu słabszy, mniejszościowy i mniej prestiżowy język ma większą szansę przetrwania i rozwoju.
Spieszę z wyjaśnieniami – bywam u ciebie regularnie, czytam twoje porady i chłonę jak gąbka, na razie jednak mało udzielam się w komentarzach,bowiem wciąż nie mam doświadczenia. Dziś się wychylam ponieważ zwróciłaś mi uwagę na coś co sama chyba podświadomie próbowałam zbagatelizować. A mianowicie – kwestię czytania i pisania.
Właśnie wróciłyśmy z ponad miesięcznego pobytu w polsce. Dumna jestem jak paw ,bowiem poza odstawieniem pieluchy zauważyłam ,że przebywając ze swoim kuzynem Elena chętniej jakby zaczęła używać języka polskiego, co tu w domu żadko jej sie zdarzało. Tam używała na przemian włoskich i polskich wyrazów , wciąż jednak, co mnie trochę martwi – nie całego wyrazu tylko końcowe sylaby. Ostatnio jednak zauważyłam,że zaczęła się też posługiwać dźwiękonaśladownictwem przy próbie opisania czegoś na co nie zna jeszcze określenia( np.dziś chciała oglądać bajkę mówi: truuu, truuu na poczatku nie skojarzyłam, ale potem pytam: chcesz oglądać Dumbo ? Pokiwała z radością głową. Więć to truu miało być niby trąbienie – w rzeczywistości brzmiało to faktycznie podobnie.)Wracając do twojego dzisiejszego postu- oczywistym jest ,że wkrótce gdy zacznie się przedszkole , ja również zacznę wprowadzać naukę języka polskiego na inny poziom.Zawsze myślałam,że pewnie nie będzie to takie trudne, będę postępować intuicyjnie. A ty jednak sprowadziłaś mnie na ziemię.Po prostu nie przyszło mi do głowy,że można mieć problemy z odwróconymi literami, wymową pewnych polskich liter itp. Choć pewnie będzie ciut łatwiej niż dzieciom, dla których drugim jezykiem jest angielski. Włoski bowiem w wielu aspektach przypomina polski, sporo brzmień wyrazów jest podobnych.Mimo to zaczęłam się trochę martwić. Mam nadzieję,że ze strony Eleny też nie będzie zbyt wielkiego oporu, bowiem moja cierpliwość krucha jest i w tej kwestii będzie wystawionana niezłą próbę. Coraz bardziej zaczynam się cieszyć,że tu do ciebie trafiłam i doceniam jeszcze mocniej pracę jaką wkładasz w kreowanie tej strony i milion przydatnych pomysłów. Dziękuję 🙂
Basiu, bardzo Ci dziękuję za miłe słowa. Bardzo cenne jest dla mnie to, że praca włożona w ten blog nie idzie na marne.
Nie ma powodu, aby zwlekać z poznawaniem pierwszych liter i sylab po polsku. Często wczesna nauka czytania staje się pomostem do poprawy mowy głośnej w danym języku. POWODZENIA 🙂
Czesc Aneta , jestem mama dwoch bilingual dzieci w wieku 3,5 I 6,5 lat mieszkajaca w Australii . Bardzo zafacsynowala mnie twoja stronka I jeszcze bardziej uteierdzila we mnie fakt oraz decyzje dalszej nauki czytania I pisania moich dzieci po polsku . Musze sie przyznac ze juz bedac w ciazy z obydwoma rozmawialam tylko po polsku I pozniej az do tej pory nie poddalam sie I dalej kontynuowam polskie dialogi z nimi . Widze ogromne results ty I dostrzegam duze go sukcesu u moich dzieci w swobodnej komunikacji po polsku z dziadka mi I kuzynkami I reszta rodziny na skypie 😀
Maddy plynnie czyta po angielsku I od dwoch dni wrocilismy do metody czytania kart Glenna Domeina ktore zaczelismy w dwoch jezykach jak Maddy miala 18 miesiecy !! Teraz z podziwem patrze jak od 2 dni czyta po polsku jesc ze nie ksiazki ale karty I jak odroznia angielski od polskiego jezyka 🙂 Tyler tez sie pomalu zaczyna uczyc czytac bo pisac jeszcze nie umie … Maddy natomiast pisze szkolne zadanie po angielsku a ja jej pozniej robie podobne po polsku . Caly czas mowimy po polsku tylko przy obiedzie mamy regulke mowie nia po angielsku jak daddy wraca z pracy 🙂 dziekuje za bardzo fajne pomysly I inspiracje dla naszej malej polskiej homeschooling 🙂 pozdrawiam serdecznie Sandra
Sandro,
Gratuluję sukcesów w dwujęzycznym wychowaniu i domowej edukacji w zakresie języka polskiego. Przypominam jeszcze o ważnej zasadzie dotyczącej dostarczania dziecku prawidłowych wzorców i dbania o czystość swojej polszczyzny.
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Bardzo ladnie ujety temat, praktyczne porady – dziekuje! Zapytam tylko, czy Twoj Pynio uczy sie czytac rownoczesnie po polsku i angielsku, czy po angielsku czyta juz w miare plynnie i teraz zaczelas nauke czytania po polsku?
Moje dzieci sa trojjezyczne, angielski przewaza jako jezyk szkoly oraz domu i zaczynamy powoli blendowanie (trzylatek zna wszystkie dzwieki liter angielskich, dwulatek wiekszosc). Zauwazylam, ze nauka polskiego, angielskiego i francuskiego „alfabetu” pomogla im usystematyzowac nieco ten balagan lingwistyczny. Natomiast nie jestem pewna, czy wprowadzac czytanie globalne/blendowanie/sylabowanie we wszystkich trzech naraz, czy lepiej opanowac najpierw czytanie angielskiego (ktore jest wymagane od czterolatkow), aby moc pewnie przejsc do czytania francuskiego (metoda sylabowa) i polskiego.
Barbaro, dziękuję za Twoje ciepłe słowa.
Generalnie zalecam, aby uczyć przynajmniej podstaw czytania i pisania w języku mniejszościowym najpierw, przed pójściem do szkoły. Tak tez udało mi się uczynić z moją starszą córką Talkusią. Efekt był taki, ze nawet nie zauważyłyśmy trudów nauki czytania i pisania w obu językach. Ponieważ w domu Talkusia poznała już zasady dzielenia wyrazów na głoski i łączenia głosek w wyrazy w języku polskim (blendowanie), w szkole aplikowała już te same umiejętności do języka angielskiego. Tak się stać mogło, ponieważ w obu językach obrałyśmy tę samą metodę, czyli metodę fonemową (phonics). U Pynia, ponieważ poszedł do szkoły wcześniej, w zasadzie w obu językach uczył się równolegle, co też skutkuje, ale trzeba się bardziej gimnastykować, ponieważ zwyczajnie jest mniej czasu.
Pozdrawiam 🙂
Dziekuje za inspiracje pani Aneto, Uwielbiam Pani stronke . Mam pyramid czysto techniczne. Interesuje mnie bardzo skad jak napisac tekst obrazkamui zastepujacymi pewne wyrazy ( jak na filmiku powyzej). Mozna sciagnac skads takie obrazeczki do tworzenia wlasnych tekstow? Dziekuje z gory za odpowiedz
Dzień dobry 🙂 Witam w Bilingual House! Teksty do czytania z trudnymi wyrazami zastąpionymi przez obrazki pojawiają się w każdym numerze czasopisma dla dzieci „Świerszczyk”. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Dziekuje :).
Czy można zapytać dlaczego języka mniejszościowego uczyć najpierw? W Angli córka zaczęła szkołę w wieku 4,5 lat. Zawsze myślałam żeby zacząć ją uczyć czytania po polsku w wieku 6 lat, jak dzieci w zerówkę w Polsce.
Dziękuję za przesłanie zapytania. Rozumiem Pani tok myślenia, ale nasuwa mi się pytanie: skoro języka angielskiego można już się uczyć w wieku 4 lat, to dlaczego czekać z polskim aż do 6 roku życia? Moje zalecenie jest podyktowane głównie względami praktycznymi. Po pierwsze przed rozpoczęciem regularnej edukacji mamy zwyczajnie więcej czasu, żeby z dzieckiem na drodze zabawy poznać podstawy czytania i pisania w języku mniejszości. Pod warunkiem, że dziecko wykazuje zainteresowanie, co niezwykle często ma miejsce u dzieci dwujęzycznych ze względu na ich wysoką świadomość metajęzykową. Po drugie trzeba mieć świadomość, że wraz z pójściem dziecka do szkoły język większości gwałtownie się rozwinie przez zwiększoną ekspozycję oraz naukę czytania i pisania w tym języku. Wcześniejsze (w miarę możliwości) położenie solidnych fundamentów w języku mniejszości w mowie i w piśmie ułatwi temu językowi obronę przed zbytnią dominacją języka większości i umożliwi dalszy rozwój. Oczywiście równoległa nauka czytania i pisania w obu językach też ma szansę powodzenia, tak samo jak nauka w języku polskim po języku angielskim. Tylko może być potrzebny większy wysiłek i determinacja. Pozdrawiam!