Bilingual House jest jednym z patronów serii dwujęzycznych książek Wydawnictwa Literatura, które są świetną propozycją dla dzieci dwujęzycznych. Książki te należą do kategorii Side by side books, w których na jednej stronie mamy dwie wersje tego samego tekstu, które podczas czytania możemy porównywać. Książki dwujęzyczne pojawiły się już na tym blogu. Zajrzyjcie do tego artykułu.
W książce „Najpiękniejsza fotografia. The Most Beautiful Photograph” Adama Bahdaja tekst podzielony jest na krótkie paragrafy, co sprzyja wykorzystywaniu książki do ćwiczeń w samodzielnym czytaniu. Dzieci chętniej czytają mniejsze porcje tekstu i rzadziej się w nim gubią.
W sytuacji naszej oraz większości czytelników Bilingual House najwięcej pracy i uwagi wymaga język polski, który często pozostaje w tyle za dominującym językiem otoczenia. Bardzo ważnym elementem nauki języka polskiego u dzieci polonijnych jest doskonalenie umiejętności rozumienia tekstu. Kiedy czytamy „Najpiękniejszą fotografię. The Most Beautiful Photograph” wspólnie z dzieckiem w wersji polskiej w momentach trudnych do zrozumienia możemy odwoływać się do wersji angielskiej i odwrotnie. W naszym przypadku, ponieważ dzieci już biegle czytają po angielsku, kiedy skupialiśmy się na polskim tekście, dzieci same skanowały również tekst angielski w poszukiwaniu tłumaczenia niezrozumiałych dla nich słów.
Takie podejście skutkuje u osób z podzielną uwagą. Jeśli druga wersja językowa działa rozpraszająco, możemy ją po prostu zakrywać np. paskiem papieru. Możemy na czas czytania jednej wersji zakrywać drugą wersję, a po skończonym paragrafie odkrywać i sprawdzać zrozumienie wątku.
Możemy pozostawić obie wersje odkryte i szukać podobieństw i różnic między dwoma wersjami językowymi. Moje dzieci zwróciły uwagę na to, że w polskiej wersji jest o wiele więcej przecinków niż w angielskiej oraz, że inaczej oznacza się dialogi. Kompetencja tłumaczeniowa jest ważna, jeżeli planujemy w przyszłości zdawać język polski np. jako jeden z egzaminów na brytyjskiej maturze. Dzieci z wysokim poziomem języka polskiego i języka angielskiego z pewnością znajdą wiele radości w tworzeniu własnych interpretacji tekstów.
Wiecie, jak bardzo dbam o łączenie dwujęzyczności z dwukulturowością. Książki dwujęzyczne mogą nam w tym pomóc. Tłumaczenia w tej książce są ukontekstowione kulturowo, co niezmiernie mnie cieszy. Na przykład w polskiej wersji mamy:
Czy mogłaby mi pani zrobić fotografię…
a w angielskiej:
Could you takie a photo of me, please…
Porównując obie prośby z dzieckiem dwujęzycznym możemy wspólnie zastanowić się nad kulturowym aspektem użycia obu naszych języków. Umiejętność posługiwania się dwoma językami w sposób poprawny, a jednocześnie zgodny z wymaganiami społeczno-kulturowymi to właśnie pełna dwujęzyczność. Dzięki poświęcaniu tej kwestii uwagi na lekcjach polskiego u dzieci dwujęzycznych, możemy sprawić, że nasi uczniowie będą z jednakową swobodą i naturalnością wypowiadały się w obu swoich językach.
Niestosowanie form grzecznościowych w języku angielskim czy brak odpowiednich sygnałów niewerbalnych (ton głosu, pytająca intonacja, kontakt wzrokowy i uśmiech) może pomimo poprawności językowej być odbierane negatywnie. Z drugiej strony komunikacja przeniesiona z kultury brytyjskiej w warunkach polskich brzmi nienaturalnie i może być mylnie zinterpretowana, np. jako ironia, przymilanie się.
Książka dwujęzyczna opisana powyżej zawiera także drugie opowiadanie zatytułowane „Wielki Wyścig. The Great Race”. W serii znajdziecie również inne książki dwujęzyczne: „Agnieszka opowiada bajkę. Agnieszka Tells a Story” oraz „Placek Zgody i Pogody. Cheer and Harmony Pie” Joanny Papuzińskiej, a także „Kareta z piernika. Gingerbread Carriage” Wandy Chotomskiej. Polecamy!
Z naszym patronatem nad serią polsko-angielską wiąże się konkurs facebookowy. Zajrzyjcie na nasz profil, wykonajcie poniższe instrukcje, weźmiecie udział w losowaniu jednej z czterech książek „Najpiękniejsza fotografia. The Most Beautiful Photograph” ufundowanych przez Wydawnictwo Literatura i firmę Playmedia Distribution. Powodzenia!
Droga Anetko,
mam mieszane uczucia co do tej propozycji i chciałabym się z Tobą i czytelnikami nimi podzielić. Od razu bardzo się cieszyłam jak zobaczyłam twój post, pomysł bardzo mi się podobał, pomyślałam, żeby coś takiego robić tez na włoski i że są z tym związane różne korzyści: 1. jedna książka zamiast dwie zajmuje mniej miejsca na półce 2. ta sama książka może być czytana i przez mamę i przez tatę małym dzieciom (wystarczy przykryć kartką część, która nie dotyczy języka mamy lub taty, w momencie jak czytają) plus 3.doskonalenie umiejętności tłumaczenia pomiędzy językami, postrzegawczość, analizy itp. ,o których właśnie napisałaś w poście. Po chwili jednak zastanawiałam się nad tym jak to się ma do zasady OPOL. Ja postaram się ją konsekwentnie stosować, być może nawet zbyt pedantycznie. Od urodzenia pierwszej córki jednak książki, dvd, cd, materiały edukacyjne są podzielone na dwóch regałach, na różnych półkach i dzieci nauczyły się od razu rozróżniać języki. Dopiero teraz, jak starsza ma prawie 9 lat mąż pozwoli sobie na jakieś żarty w języku włoskim, skorzysta nieraz z tego języka, wtedy, kiedy należy przekazać coś dzieciom, które otoczenie nie powinno usłyszeć. I ja też robię odstępy, jak pomagam córce nieraz przy robieniu zadań domowych. A więc jak ten podział się ma do sytuacji, w której dziecko przyniesie tę samą książkę i mamie i tacie? Czy to w przypadku małych dzieci nie kłoci się trochę z podziałem danej osoby do danego języka? Czy książki wydane w ten sposób nie powinny być raczej kierowane do starszych dzieci dwujęzycznych, które mają już ukształtowaną własną tożsamość językową i kulturową i nauczyły się od dawna że owszem jest podział językowy pomiędzy mamą a tatą, ale też że oboje rodzice mogą mówić w innych językach? Powiem Ci szczerze, iż od kiedy się pojawiły na rynku książki z tłumaczeniem w obcym języku obok, je unikałam. Miałam wrażenie, że to osłabia motywację i rozleniwia. Np. ja, jak mam w ręku podręcznik o danym miejscu napisany w j. włoskim i polskim, przechodzę od razu na włoski i tylko później z ciekawości czytam też polski opis dzieł sztuk, pomników itp lub żeby sprawdzić, czy dobrze przetłumaczyli 🙂 Zastanawiam się, czy moja córka gdyby dostała bajkę w obu językach też nie przechodziłaby od razu na polską wersję, nie zerknęłaby na dół, co to oznacza zamiast starać się rozumieć sens wypowiedzi w języku włoskim i dopiero później sprawdzić w j. polskim, czy rzeczywiście tak jest jak pomyślała…Być może się martwię na zapas, ponieważ od początku bardzo dbam o tym, iż dzieci mieli podobne doświadczenia, poznali te same bajki i oglądali te same filmy w obu językach. Sama mi wczoraj poprosiła o bajki Andersena w j. włoskim, skoro to szkolna lektura. Nie miałam ich, ale na youtubie znalazłam te same bajki w j. włoskim z drobnymi różnicami i to na pewno utrwaliło jej wiedzę na temat tych bajek przeczytane w j. polskim i oglądane po włosku. Trawiły one do córki przez różne kanały komunikacyjne (wzrok, słuch, emocje przeżyte podczas oglądania bajek) i to uważam za dobre postępowanie. Sorry, że się rozpisałam. A co Ty i nauka na to? Jest rzeczywiście takie ryzyko i należy „ostrożnie” skorzystać z książek wydanych dwujęzycznie czy dzieci dwujęzyczne radzą sobie bez problemu, i tak odróżniają języki w zależności od osoby czytającej? A starsze są na tyle dojrzałe, żeby czytać i porównać obie wersje językowe? Bardzo dziękuję za odpowiedź i przepraszam za taki długi post 🙂 Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Loretto, jak fajnie, że zajrzałaś do nas znowu! Jeżeli dziecko korzysta z książki dwujęzycznej pod kierunkiem dorosłego, to bez względu na poziom kompetencji w obu językach znajdzie w nich dla siebie pożytek. Przewidywałam zachowania, o których piszesz, że dzieci mogą ignorować wersję językową, która jest dla nich trudniejsza i dlatego właśnie proponuję zakrywanie na początek drugiej wersji. Dodatkowo w rodzinach mieszanych, jak nasze, cudowne jest, że tę samą książkę może dziecku przeczytać mama i tata i niekoniecznie od razu czytanie tej samej treści drugi raz okaże się nudne. Dzieci kochają powtórzenia i każdy rodzic będzie tekst interpretował inaczej. My też mieliśmy kiedyś materiały podzielone wg języków, ale teraz to już groch z kapustą, ale tylko na półce, nie w głowach! Pozdrawiam serdecznie 🙂