Czy trójjęzyczność jest lepsza od dwujęzyczności? Czy lepiej być trójjęzycznym czy dwujęzycznym?
Logika podpowiada, że tak. Przecież więcej znaczy lepiej! Ale czy na pewno?
Trójjęzyczność w porównaniu z dwujęzycznością może być postrzegana jako kondycja nakładająca wyższy poziom wymagań poznawczych. Na przykład, w porównaniu do osoby dwujęzycznej osoba trójjęzyczna musi zapamiętać jeszcze więcej słów i musi hamować jeszcze więcej języków. Ma to swoje plusy i minusy.
Nauka a trójjęzyczność
Pomimo że trójjęzyczni stanowią 13% populacji, nauka koncentruje się głównie na konfrontowaniu jednojęzyczności z dwujęzycznością. Wielu autorów nawet włącza wielojęzyczność do pojęcia dwujęzyczności. Niewiele przeprowadzono badań porównujących funkcjonowanie osób dwujęzycznych z trójjęzycznymi. W tych, które odnalazłam, zaobserwowano mieszany wzór wyników.
- W przypadku rezerwy poznawczej u osób starszych, osoby trójjęzyczne wykazywały większe korzyści niż osoby dwujęzyczne. Oznaczałoby to, że posługiwanie się trzema językami w większym stopniu chroni mózg przed demencją.
- W zakresie innych miar funkcjonowania poznawczego stwierdzono, że w porównaniu do osób jednojęzycznych osoby trójjęzyczne wykazują podobną przewagę, co osoby dwujęzyczne.
- W badaniu koncentrującym się na odbiorze mowy w hałasie przy wyższych poziomach decybeli słuchacze trójjęzyczni radzili sobie gorzej niż dwujęzyczni, ale nie w znaczący sposób.
Trójjęzyczność a doświadczenie
- Osoby wielojęzyczne przeważnie doceniają wszystkie swoje języki, ale część z nich skarży się na większy niż w dwujęzyczności kłopot z pozostawaniem w ramach jednego języka w rozmowach z osobami jednojęzycznymi. Odczuwają trudność w znalezieniu odpowiedniego słowa, gdyż w danej chwili nasuwają się im odpowiedniki z „niewłaściwych” języków. Jest to trudność w hamowaniu języków, która może wywoływać interferencje, niepłynność i zaburzać komunikację.
- Dodatkowo, im więcej języków, tym częściej pojawia się świadomość niedoskonałości. Niektórzy wielojęzyczni czują, że nie znają wystarczająco dobrze żadnego ze swoich języków.
Wymienione niedogodności trójjęzyczności są równoważone przez liczne korzyści społeczne, zawodowe i te związane ze stylem życia.
Trójjęzyczność w rodzinie
Trójjęzyczność jest w moim doświadczeniu bardziej sprawiedliwym modelem w rodzinie. Dychotomia dwujęzyczności często utrudnia uzyskanie równowagi między językami – szczególnie w rodzinach opol.
Jak trójjęzyczność może uratować dwujęzyczność w Twojej rodzinie?
Wprowadzenie trzeciego języka może pomóc przetrwać drugiemu, słabszemu językowi. Jak? To proste: poprzez zabranie pola językowi dominującemu i złagodzenie polaryzacji językowej i kulturowej.
Trójjęzyczność a TY
Podziel się Twoją opinią w komentarzu.
👉Czy w Twoim doświadczeniu osoby wielojęzyczne mają przewagę nad dwujęzycznymi?
👉Czy może znajomość zbyt wielu języków powoduje tylko zamieszanie?
Więcej w temacie w Akademii Bilingual House.
W webinarze „Wyzwania dwujęzycznego i wielojęzycznego wychowania” w Akademii Bilingual House przedstawiam, jak w mojej rodzinie równoważymy języki i jak się tego nauczyłam od trójjęzycznych rodzin, z którymi pracuję.
Webinar dostępny pod TYM linkiem.
Trójjęzyczność jest wspaniałym systemem komunikacyjnym dla NASZEJ rodziny, a podkreślam to dlatego, że podtrzymywanie tego modelu na stałym poziomie – jeśli obowiązki rodziców nie pozostawiają wiele czasu na codzienną komunikację – wymaga jeszcze więcej wysiłku niż świadoma pielęgnacja dwujęzyczności. Ale jeśli już rodzicom/opiekunom uda się skutecznie wprowadzić tę metodę w życie, to największą korzyścią stanie się przesunięcie języka większości=otoczenia z centrum na pozycję równą z dwoma mniejszościowymi językami. Gdy tłumaczę innym na czym polega siła tej metody, używam łopatologicznego porównania do chodzenia o dwóch kulach, zamiast o jednej, z nogą w gipsie. Symetryczne rozłożenie sił pozwala uniknąć miejscowej presji, przeciążenia, utraty równowagi i promuje stabilne wzmocnienie osłabionej kończyny.
10 lat temu, jako polonistka a zarazem świeżo upieczona mama miałam małą wiedzę źródłową na ten temat, ale bardzo silną intuicję i uparłam się, by wychować dziecko w trójjęzyczności.
Dzieląc się z innymi pomysłem wprowadzenia polsko-hiszpańskiego modelu OPOL w domu i pozostawienia angielskiego jako języka zewnętrznego, spotykałam się z wieloma krytycznymi opiniami, wyrażającymi obawy, że to “pomiesza w głowie biednemu dziecku”.
Nie jestem pewna jak powiodłoby się to wszystko bez całkowitego zaufania i bezwarunkowego wsparcia ze strony mojego partnera… Patrząc z perspektywy dziesięciu lat i dwójki dzieci z radością dostrzegam, że stworzyliśmy w domu egalitaryzm językowy, który nie odsuwa nikogo na drugi plan, ale jednocześnie nie rozprasza nas tym, że do rozmowy wkrada się język otoczenia z zewnątrz. Na to jest czas, gdy jesteśmy poza domem. Najważniejszym, w mojej opinii, składnikiem sukcesu jest zrozumienie konieczności zmiany roli rodzica w tym procesie. Na początku jesteśmy nadajnikami wtłaczającymi w głowy dzieci tysiące dźwięków, słów i odgłosów, a w ich serca poczucie więzi z kulturą, literaturą czy sztuką z kraju rodziców. Gdy dzieci idą do szkoły pojawia się jednak moment, kiedy trzeba się przestawić na “odbiór” i zacząć im pomagać w uzupełnianiu braków w słownictwie, żeby nadal mogły rozmawiać z nami o tym czego się uczą w szkole, ale nie w języku szkoły, tylko w domowym. Parafrazowanie, naprowadzanie na odpowiedź, zamiast podawania gotowej – to nasz obecny etap. Najważniejsze jest teraz dla nas by dwa języki domowe naszych dzieci nadążały za wszystkim, czego oni się uczą poza domem w miarę jak treść staje się coraz bardziej zaawansowana a słownictwo coraz trudniejsze – tylko wtedy polski i hiszpański pozostaną dla nich wciąż na tyle atrakcyjne, że nadal będą się w nich komunikować ze sobą (no bo z rodzicami to trochę nie mają wyjścia).
Na dzień dzisiejszy mój największy sukces to świadomość, że 10-cio latek i 5-cio letnia siostra wciąż bawią się ze sobą po polsku albo hiszpańsku (zależnie od tego który rodzic jest w pobliżu) ale nie po angielsku. I cieszę się ogromnie, gdy przychodzą z pytaniem; jak się mówi to i tamto po polsku.
Wtedy widzę, że sami chcą to wiedzieć i jest dla nich ważne, żeby nie mieszać języków.
Bardzo dziękuję, że Bilingual House istnieje,
rozwija się, motywuje i wspiera !!
Bardzo dziękuję za tak wiele wnoszący do dyskusji komentarz. Wszyscy możemy się od Pani uczyć! Analogia z chodzeniem z nogą w gipsie jest naprawdę obrazowa – pozwolę sobie jej używać na spotkaniach z rodzicami. Gratuluję Wam Waszej trójjęzyczności i życzę dalszych sukcesów na tym polu. Jestem wręcz ich pewna! Pozdrawiam serdecznie, Aneta.