Zapraszam do poczytania rozszerzonej zakładki Nauka czytania i pisania, w której przedstawiam metody, za pomocą których możemy pomóc naszym dwujęzycznym dzieciom w nauce czytania i pisania w obu językach. Zakładamy, że dzieci nasze chodzą do szkoły w języku większościowym i tam uczą się czytać i pisać w tym języku. Wydawałoby się, że temat mamy z głowy i w domu możemy koncentrować się na mówieniu, pisaniu i czytaniu w naszym języku mniejszościowym, czyli w moim przypadku – polskim. Nie jest to jednak takie proste.
Z powodu tego, że język większościowy jest zwykle językiem dominującym u naszego dziecka (co jest naturalne, gdyż jest to język kraju, w którym mieszkamy), w czytaniu w języku mniejszościowym możemy zaobserwować wpływ tego języka. Tak właśnie dzieje się u Pynia, który po całym dniu spędzonym we wspaniałej zresztą angielskiej szkole, kiedy uczymy się czytać po polsku, polskie teksty czyta „po angielsku”, tj. np. „Co to?” -„Ko to?”, „Kim jest Lucek?” – „Kym jest Lukek?”. Czytanie po angielsku idzie mu znacznie lepiej niż po polsku i to w tym języku czyta chętniej. Nigdy nie zdarza mu się czytać angielskich tekstów „po polsku”. Próbuję temu zaradzić na kilka sposobów. Dziś pierwszy z nich.
Naukę czytania po polsku można uatrakcyjnić przez „produkowanie” książeczek o tematyce zgodnej z zainteresowaniami dziecka na wzór tych używanych w szkole angielskiej. Tam na każdej stronie jest duży, kolorowy obrazek i pod spodem jedno lub dwa proste zdania do przeczytania za pomocą metody fonemowej (phonics). Metoda glottodydaktyki, którą stosuję w domu u moich dzieci również opiera się na syntezie i analizie fonemowej. Książeczka ma około 6 stron i w sumie tworzy pokaźny tekst, lecz dziecko nie czuje wysiłku, gdyż na raz ma podaną tylko jedną lub dwie linijki tekstu. Ponadto na koniec odczuwa ogromną satysfakcję, ponieważ przeczytało całą książkę, a nie tylko stronę tekstu z jednym obrazkiem, jak ma to miejsce w „Elementarzu” (mam nadzieję, że moje ukochane źródło tekstów się nie obrazi). Jestem pewna, że wrócimy do „Elementarza”, gdy Pynio osiągnie kolejny etap w swojej nauce czytania. Oto przykład angielskiej książeczki, na której się wzorowałam:
A tu moje „dzieło”. Książeczka opowiada o Zorro, podążając za aktualną fascynacją Pynia: superbohaterami, jak Spiderman, czy Batman. Zorro był dla niego nową postacią i bardzo go zafascynował. Ponadto będąc przy temacie Zorro, rysujemy jego znak w powietrzu i na papierze. Wtedy Pynio nawet nie wie, że ćwiczy prawidłowe pisanie litery „z”, którą czasem zapisuje jako lustrzane odbicie.
Zastosowałam tu dużą czcionkę Comic Sans MS, która jest w Wielkiej Brytanii powszechnie stosowana w szkołach. Dwuznaki zostały zakreślone, dzięki czemu Pynio widzi je jako jedną literę, której odpowiada jeden dźwięk. Natrafiając przy czytaniu na litery typu „c”, „w”, czy „i”, które po angielsku czyta się inaczej niż po polsku, podpowiadam: „tu będzie polska literka”, co zwykle pomaga Pyniowi właściwie je odczytać. O różnicowaniu polskich i angielskich liter w następnych postach.
Moje książeczki to nie są oczywiście produkcje profesjonalne, ale na nasze potrzeby, zupełnie wystarczające. Możemy w ten sposób dostarczać dziecku wciąż nowych i dopasowanych do jego zainteresowań, czy aktualnych wydarzeń tekstów. Czytanie po polsku może być atrakcyjne 🙂
Super fajny pomysł!
Że mama czas na to znalazła… Pełen podziw…
super pomysl! tez tak spolszczam ksiazeczki 🙂
A co jeśli by do angielskich książeczek np z serii Floppy dokleić polskie podpisy? Przetłumaczone. Myslisz, że to byłby dobry pomysł? Mamy w domu dużo książeczek takich samych jak szkolne czytanki.